Burundi i Rwanda, dwa niewielkie kraje w środku Afryki, małe punkciki w konturze wielkiego kontynentu, to miejsca szczególnie doświadczone przez historię. Niegdyś jedno królestwo pod protektoratem Belgii, obecnie dwa odrębne światy: apatyczne, z wolna snujące się Burundi i energiczna, otrzeźwiona po horrorze ludobójstwa Rwanda. Po obu stronach granicy daje jednak o sobie znać to samo wrażenie niepewności jutra, tymczasowości, kruchości życia. Przy słabości funkcjonowania zasad prawa, wybiórczości i subiektywności sędziów i organów władzy, przywódcach zainteresowanych wyłącznie utrzymaniem władzy dla siebie i swojego klanu, obywatelom pozostaje niewiele nadziei. Gdzie tematem tabu jest rozmowa o masakrze sprzed 17 lat (Rwanda) lub gdzie po zmroku na przedmieściach słychać dźwięk strzałów z karabinu (Burundi), ma się dziwne poczucie, przebywania w letargu, w półśnie.
Live and let die - Buruanda to fotograficzna podróż przez dwa kraje, w których nic nie jest wyraźne, niczego nie można być pewnym do końca.
20.11.2011 (niedziela)
godz. 20:30
Sens Nonsensu
ul. Wileńska 23
Warszawa
Polecamy