fot. Kamil Zacharski
Fotografie Kamila Zacharskiego z „Middle Surface” przypominają malarstwo prerafaelitów, o którym zwykło się pisać, że przedstawia naturę z fotograficzną wręcz dokładnością. Tak dokładnie – że aż hiperrealistycznie. Podobnie, zdjęcia Kamila Zacharskiego są śladem spojrzenia tak skupionego na obserwacji, wyczulonego, że jego intensywność i uporczywość sprawia, że rzeczywistość uchwycona na zdjęciach zyskuje rysy surrealne – to, na co patrzymy, wykorzenia się ze swojego miejsca osadzenia, dryfuje w stronę fantazji.
Ówczesna publiczność prerafaelitów zaglądała w ich obrazy jak w okna baśniowego, trochę naiwnego, świata. Pozwalały im odpocząć od surowości codziennego miejskiego codziennego krajobrazu, działały na oczy jak leczniczy okład. Okład z drogocennej iluzji. Zdjęcia Kamila Zacharskiego także uśmierzają ból współczesnego oka. Oka, które straciło zdolność patrzenia z uwagą, namysłem i przyzwyczajone jest do szybkich ruchów gałki zwróconej w stronę komputerowego ekranu.
Kamil wychodzi na rubieże – tam, gdzie miasto styka się z naturą, gdzie wzajemnie badają swoje granice. To ziemia niczyja – opustoszała, wolna od wszelkiej interwencji, żyjąca własnym nieśpiesznym życiem. To nie jest pejzaż mijany w pędzie. Zdjęcia powstają podczas długich, nieśpiesznych wędrówek wypełnionych przyglądaniem się i rozmyślaniem. To obrazy dzisiejszego flanuera, który ucieka z miasta, żeby powłóczyć się z dala od tego, co jeszcze wiek temu fascynowało spacerowicza z ”Pasaży” Waltera Beniamina. Stoi nad brzegiem rzeki i patrzy się w wodę – może po to, aby zobaczyć tam siebie, a może po to, żeby wszystko zapomnieć. Jest ani tu, ani tam – to liminalny moment, kiedy nic nie jest pewne poza doświadczaniem „tu i teraz”. Nastrój zdjęć Kamila kojarzy się silnie z japońskim haiku, z jego wychyleniem ku naturze, migawkowością, nostalgiczną kontemplacją. To zdjęcia, które powstały w zapatrzeniu, na wpół świadomie.
To spacer z chwilową wizytą – na brzegu nie można się zatrzymać na dłużej. Można albo wejść w głąb, albo cofnąć się na suchy ląd. A jednak fotografia Kamila usiłuje zaś dokonać niemożliwego – uchwycić nieustannie podmywany grunt tego, co łączy to, co wewnętrzne, z tym co wyobrażone. Czai się na mieliźnie, na której osiadają obrazy, zatrzymują się, zanim zanurzą się w głębię, gdzie będą niedostrzegalne. To moment kiedy nie są ani w pełni widoczne, ani schowane – na granicy postrzegalności i niewidzialności.
Obiektyw aparatu przypomina taflę płytkiej wody. Zrobienie zdjęcia przypomina zaś zaglądanie pod wodę – zwyczaj, który praktykujemy od dzieciństwa, odkąd zafascynowani połyskującym w słońcu wodnym światem szukaliśmy na płyciznach muszli i kamyków. Potem wyjmowaliśmy je na brzeg i dziwiliśmy się, że nie są już tak piękne. Kiedy zaglądamy poprzez obiektyw Kamila, wydaje się, jakbyśmy przywracali światu tę konieczną warstwę wodnej tafli, której ten potrzebuje, żeby ukazać swoją prawdziwą urodę.
Fotograf jest jak owad, który delikatnie drepcze po powierzchni wody. Kroczy uważnie, żeby nie zakłócić spokoju jej tafli swoim ciężarem i nie utonąć. Robienie zdjęć jest sztuką stąpania po powierzchni. Powierzchni rozciągniętej pomiędzy spojrzeniem a rzeczą. Powierzchnia ta nieustannie się zmienia, faluje, myli tropy, odsłania głębie, tylko po to, żeby za chwile połknąć je z powrotem. Jednak zbliżanie się do tej powierzchni, patrzenie na świat ze świadomością jej istnienia, jest sensem fotografii.
___
Kamil Zacharski (ur. 1987 r. w Tarnowie)
Absolwent Akademii Fotografii w Krakowie. Od 2010 roku związany z galerią Czułość w Warszawie. Współpracuje m.in. z: Aktivist, WPROST, K MAG, Exklusiv, VIVA, Hiro, Pulp, IDOL, Misbhv, Intruz Clth, VICE, Digital Camera PL, FOTO, Elite Model Look, Onet, Archeologia Fotografii, NaTemat, Simple, Fundacja Sztuk Wizualnych.
kamilzacharski.tumblr.com
Kamil Zacharski - Middle Surface
Galeria Pauza, Kraków, ul. Floriańska 18/5 2p.
Wernisaż: 20 czerwca, godz. 20:00
Wystawa: 20.06 - 14.07 2013 r.